W Gdańsku trwa międzynarodowa konferencja „Zaawansowana praktyka pielęgniarek i położnych wartością dla pacjenta, systemu i płatnika”, której organizatorami są Naczelna Izba Pielęgniarek i Położnych i Gdański Uniwersytet Medyczny.

O tym, co oznacza w praktyce zaawansowana praktyka pielęgniarska, a także o najważniejszych problemach środowiska i pomysłach na ich zażegnanie, rozmawiamy z Mariolą Łodzińską, prezes Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych.

Pani prezes, temat konferencji nie jest przypadkowy. A skoro poświęcono mu tak prestiżowe wydarzenie o zasięgu międzynarodowym, to znaczy, że jest bardzo istotny. Proszę wyjaśnić, czym jest zaawansowana praktyka pielęgniarska, bo nawet niektóre pielęgniarki nie potrafią odpowiedzieć na to pytanie.

Ta międzynarodowa konferencja ma być początkiem drogi wdrożenia zaawansowanej praktyki pielęgniarskiej i położniczej w Polsce. Tak naprawdę część naszych koleżanek już ją realizuje, ale tak jak pani powiedziała, nie wszystkie wiedzą, że jest to zaawansowana praktyka.

„Chcemy usankcjonować zaawansowaną praktykę w przepisach prawa. Naczelna Rada Pielęgniarek i Położnych z udziałem innych organizacji pracuje nad zmianą ustawy o zawodach pielęgniarki i położnej, i to w niej będą zapisane kompetencje. A do ustawy będzie odnosiło się rozporządzenie o kompetencjach, zawierające m.in. zapisy o najwyższym poziomie wykształcenia, doświadczenia i kwalifikacji. To będzie właśnie ta zaawansowana praktyka pielęgniarska i położnicza. Dotyczy ona naszych koleżanek, które skończyły studia magisterskie, specjalizacje, pracują w danej dziedzinie wiele lat i osiągnęły wysoki poziom realizacji świadczeń.”

Te panie powinny być liderkami.

Tak. One powinny być liderkami w swoim środowisku i liderkami zmian zachodzących w naszym otoczeniu, w demografii – nie tylko polskiej, ale całego świata, na co zwróciła uwagę uczestnicząca w naszej konferencji pani minister Izabela Leszczyna. My, pielęgniarki i położne, musimy nadążać za tymi zmianami. Musimy więc mieć również liderów, którzy będą również pokazywali, jak ma wyglądać współczesne pielęgniarstwo i położnictwo.

A pani minister, co sama zadeklarowała, będzie waszym sprzymierzeńcem.

Myślę, że pani minister już jest naszym sprzymierzeńcem, od pierwszego spotkania, które miało miejsce jeszcze w ubiegłym roku, po wyborach do parlamentu i po objęciu stanowiska przez panią minister Izabelę Leszczynę. To było naprawdę fajne spotkanie. Pani minister wykazała na nim bardzo dużą otwartość na środowisko pielęgniarek i położnych, na wykorzystanie naszych kompetencji, ale też ich poszerzenie. To bardzo ważne w sytuacji, kiedy wiele naszych koleżanek traci pracę, bo ze względu na niż demograficzny zamykane są oddziały ginekologiczne i położnicze. Wspólnie zastanawiamy się, co zrobić i jak poszerzyć kompetencje, aby znaleźć dla nich miejsce w systemie ochrony zdrowia.

Czy problem utraty pracy jest już mocno zauważalny?

On się zaczyna i jest to problem, który znowu dotyczy województwa świętokrzyskiego. Jest ono niechlubnym województwem, w którym dyrektorzy podmiotów leczniczych nie płacą pielęgniarkom wynagrodzeń zgodnie z ustawą. A w tej chwili szpitale powiatowe likwidują oddziały ginekologiczno-położnicze i chcą zdegradować położne do roli opiekunek medycznych. Zasygnalizowaliśmy już ten problem Ministerstwu Zdrowia.

Porozmawiajmy również o pielęgniarkach. Jakie są ich największe problemy?

Na pewno jednym z nich jest nierespektowanie norm zatrudnienia, co również zasygnalizowaliśmy pani minister zdrowia. Ale są też inne problemy, takie jak wypalenie zawodowe i potrzeba wprowadzenia urlopu na poratowanie zdrowia, na który czekamy od lat. Obecnie trwa weryfikacja wszystkich przepisów pod kątem tego, kogo dotyczy ten urlop, na jakich zasadach ma być przyznawany, na jak długo i kto może z niego skorzystać.

Czyli to początek drogi.

Tak, jesteśmy na początku drogi, ale wreszcie coś zaczęło się dziać, bo przez wiele lat prosiliśmy o to i domagaliśmy się tego, ale nie było żadnej informacji zwrotnej. Tym razem został wykonany pierwszy krok, więc jest jakieś światełko w tunelu.

Raport OECD, o którym pisaliśmy w Jestem Pielęgniarką, pokazuje, że tylko poniżej 0,2 proc. młodych ludzi wiąże swoją przyszłość z pielęgniarstwem. Z czego to wynika? Nie jesteśmy w stanie im niczego sensownego zaproponować?

Musimy rozpocząć kolejny etap promocji zawodów pielęgniarki i położnej i pokazać ich atrakcyjność. Bo nawet jeżeli pielęgniarki pracują w szkołach, to średnia ich wieku też jest bardzo wysoka i nie ma zainteresowania tą dziedziną medycyny. Chcemy też odczarować pewne miejsca, w których pielęgniarki mogą pracować. Wspólnie z Ministerstwem Zdrowia chcemy zająć się promocją zawodów pielęgniarki i położnej, aby zachęcić do nich młodzież.

Na pewno w jakimś zakresie przeszkodziły nam otwarte wydziały lekarskie. Jeżeli młody człowiek ma do wyboru wydział lekarski i pielęgniarski, to mając na względzie te dwa zawody, atrakcyjniejszy będzie dla niego zawód lekarza. Wydziały lekarskie odebrały nam dużo absolwentów chętnych do studiowania. Dlatego musimy postawić na bardzo szeroką promocję naszych zawodów, zacząć już przedszkoli i szkół oraz mediów.

Trzeba mówić również o tym, że pielęgniarka dzisiaj nie zarabia mało.

To prawda, ale chcemy też pokazać, jak ważnym elementem systemu jest zawód pielęgniarki i położnej i jak wiele kompetencji posiadają. Że mogą ordynować leki, badać fizykalnie, zlecać leczenie.

„Kompetencje nam się ciągle poszerzają, a docelowo chcemy jeszcze uzyskać uprawnienia do orzekania niezdolności do pracy. Żeby pielęgniarka mogła od początku do końca zaopiekować się pacjentem, a jeżeli ze względów epidemiologicznych należałoby go zatrzymać w domu, nie odsyłała go do lekarza tylko po zwolnienie, bo jest to bez sensu.”

Dodaj komentarz