Pilnego spotkania z premierem Donaldem Tuskiem oraz udziału w zapowiedzianym przez Minister Zdrowia spotkaniu z szefami podmiotów leczniczych domaga się OZZPiP. „Nasza desperacja jest tak wielka, że jesteśmy gotowe czekać u drzwi Kancelarii Premiera, aż znajdzie Pan Premier czas na pochylenie się nad problem zapewnienia obywatelom właściwej opieki medycznej” – mówią związkowcy. Dla posłów z sejmowej Komisji Zdrowia przygotowali czerwone kartki.

Zarząd Krajowy OZZPiP wystosował 11 wrześni apel do premiera, w którym wezwał rząd do podjęcia działań zmierzających do zmiany ustawy o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego niektórych pracowników zatrudnionych w podmiotach leczniczych (Dz.U. z 2022 r., poz. 2139) w kierunku uznawania kwalifikacji posiadanych przez pracowników wykonujących zawody medyczne.

„Pielęgniarki i położne stanowią fundament systemu ochrony zdrowia i realizują szereg świadczeń medycznych i opiekuńczych. Bez realizacji czynności zawodowych pielęgniarek i położnych nie ma możliwości zapewnienia właściwej opieki pacjentowi, czego zdaje się nie rozumieć Ministerstwo Zdrowia. Braki kadrowe wśród pielęgniarek już dziś zagrażają bezpieczeństwu pacjentów. Zwracamy uwagę, iż jest Pan Premier wprowadzany w błąd przez Ministra Zdrowia w zakresie zmian postulowanych przez Ogólnopolski Związek Zawodowy Pielęgniarek i Położnych”

– napisały w apelu do premiera.

Tłumaczą w nim m.in., że nie jest prawdą, iż koszt wzrostu wynagrodzeń dla pielęgniarek i położnych wynosi 10 mld zł, bo jest to koszt wzrostu wynagrodzeń dla wszystkich grup zawodowych wskazanych w nowelizacji ustawy (22 grupy). Według OZZPiP są podmioty lecznicze, w których dzięki właściwemu zarządzaniu uznawane jest wykształcenie posiadane przez pielęgniarki i położne, a poziom wynagrodzeń pracowników stanowi w nich 65 proc. wydatków budżetowych. Związkowcy przypominają, że sądy uznały za zasadne pozwy złożone przez kilka tysięcy pielęgniarek i położnych w sprawie degradacji i wskazały, że pracodawcy bezprawnie obniżali wymagania stanowiskowe, a de facto pielęgniarki i położne wykonywały tę samą pracę co wcześniej zgodnie z kwalifikacjami posiadanymi.

„Istnieje olbrzymia i nieuzasadniona dysproporcja w poziomie wynagrodzeń pomiędzy pracownikami medycznymi. W niektórych podmiotach różnice te wynoszą kilkadziesiąt tysięcy złotych. (…) Nie są przestrzegane normy zatrudnienia, co bezpośrednio zagraża bezpieczeństwu pacjentów. Ministerstwo Zdrowia nie chce wprowadzić systemu kontroli norm zatrudnienia, tłumacząc się… brakami pielęgniarek i koniecznością zamknięcia wielu szpitali. Zwracamy, uwagę, że w innych sytuacjach Minister Zdrowia braku pielęgniarek nie widzi. Paradoks Ministra Zdrowia: do wprowadzenia norm pielęgniarek jest za mało, a w kwestiach do wynagrodzeń pielęgniarek jest za dużo”

– czytamy w apelu Zarządu Krajowego OZZPiP do premiera.

Według związku problemem w Polsce nie jest brak lekarzy, jak twierdzi Ministerstwo Zdrowia, lecz brak pielęgniarek. Średnia wieku przedstawicielek tego zawodu to ponad 54 lata, w 2030 roku 65 proc. z nich nabędzie uprawnienia emerytalne. Braki kadrowe wśród pielęgniarek już dziś zagrażają bezpieczeństwu pacjentów, czego zdaniem OZZPiP resort zdrowia zdaje się jednak nie zauważać. Autorzy obywatelskiego projektu o ustawy o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego niektórych pracowników zatrudnionych w podmiotach leczniczych nie widzą woli do rozwiązania braków kadry pielęgniarskiej, więc na dzisiejsze obrady Komisji Zdrowia przygotowali czerwone kartki dla posłów.

Pełna treść apelu OZZPiP do premiera dostępna jest tutaj.

Dodaj komentarz