Wspólne posiedzenie sejmowych Komisji Zdrowia oraz Komisji Finansów Publicznych było 12 września wyjątkowo krótkie. Zamiast kontynuować prace nad przyjętym w czerwcu projektem nowelizacji ustawy podwyżkowej, posłowie zdecydowali, że wróci on z powrotem do nadzwyczajnej podkomisji sejmowej.
Bez otwierania dyskusji przewodniczący Komisji Finansów Publicznych złożył wniosek o ponowne skierowanie projektu do Podkomisji nadzwyczajnej do rozpatrzenia obywatelskiego projektu ustawy o zmianie ustawy o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego niektórych pracowników zatrudnionych w podmiotach leczniczych, która pracowała nad nim przez ostatnie miesiące.
Wniosek ten poparło 32 posłów, 25 było przeciw, nikt nie wstrzymał się od głosu. Wśród głosujących „za” było 26 posłów Koalicji Obywatelskiej, 3 z Polski 2050, 2 z PSL i 1 z Konfederacji. Wielu z posłów, którzy 12 września zagłosowali za odesłaniem obywatelskiego projektu do nadzwyczajnej podkomisji, przed ubiegłorocznymi wyborami parlamentarnymi deklarowało wsparcie dla tej inicjatywy. Pielęgniarki nie kryły swojego rozgoryczenia.
„Dzisiejsze obrady potrwały zaledwie kilkanaście minut. To skandal! Nowy rodzaj zamrażalnika. To oczywiste, że posłowie nie rozumieją tego problemu. My jednak jesteśmy zdesperowane. To na nas końcowo spada odpowiedzialność pracy z pacjentami. Pielęgniarek jest za mało i stan ten zagraża bezpieczeństwu pacjentów i pielęgniarek. A posłowie się bawią. To im ten problem wybuchnie w rękach”
– stwierdziła Krystyna Ptok, przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych.
Związkowcy negatywnie oceniają poprawki zgłoszone do projektu ustawy o wzroście wynagrodzeń w ochronie zdrowia podczas ostatniego posiedzenia sejmowej Komisji Zdrowia w czerwcu.
„Nie możemy się zgodzić, aby nadal nie uznawano medykom posiadanego wykształcenia. Tym bardziej nie ma zgody na uznawanie tylko takiego wykształcenia, na które skierował pracodawca. To oczywiste, że w interesie pracodawców, którzy najpierw degradowali pielęgniarki, nie będzie podnoszenie kwalifikacji. Albo inaczej: takie podnoszenie, które będzie musiało być przez nich uznane. Dodam, że w Polsce w bardzo wielu miejscach funkcjonują podmioty, które uznają posiadane wykształcenie i nie rujnuje to ich sytuacji finansowej. Jednak jak widać po dzisiejszych obradach, nie ma woli dialogu, a już na pewno rozwiązania problemu. Nie dopuszczono nas do głosu, a próba odniesienia się do odczytanego pisma została wyciszona”
– mówiła Krystyna Ptok.
Nowelizacja projektu podwyżek wniesionych do Sejmu przez pielęgniarki wraca więc do podkomisji, która — jak podkreślają związkowcy — jest nową formą zamrażarki.