O korzyściach ze współpracy pielęgniarek i opiekunów medycznych rozmawiamy z pielęgniarką zaawansowanej praktyki dr n. o zdr. Moniką Tomaszewską, dyrektorką strategii medycznej, profilaktyki i nadzoru klinicznego w pionie medycznym w Grupie Lux Med, dyrektorką generalną Pracodawców dla Zdrowia.
Redakcja: Odnosimy wrażenie, że relacje między pielęgniarkami i pielęgniarzami a opiekunkami i opiekunami medycznymi delikatnie rzecz ujmując, nie układają się najlepiej. Z czego to wynika?
Monika Tomaszewska: Ja tego nie rozumiem. W Lux Med, gdzie pracuję, od początku widzieliśmy w opiekunach medycznych osoby, które mogą być wsparciem dla pielęgniarek. Już w 2017 roku było dla nas ważne, aby – tak jak rozszerzamy kompetencje pielęgniarek – rozszerzać również kompetencje opiekuna. Żeby przejmował od pielęgniarki coraz więcej zadań, bo dzięki temu pielęgniarka może przejmować zadania, które są bardziej złożone i wykorzystać swoje wyższe wykształcenie czy specjalizację.
Choć nie było to łatwe i wśród opiekunów była początkowo duża rotacja, to dzisiaj jesteśmy już na takim etapie, że zarówno pielęgniarka, jak i opiekun mają swoje jasno określone zakresy zadań. Pracują ze sobą blisko, w zespole, a nikt nawet nie pomyśli, że opiekun mógłby w jakikolwiek sposób zagrozić pielęgniarce, zastąpić ją na przykład w szpitalu.
„W naszym systemie jest miejsce i dla pielęgniarek, i dla opiekunów. Bardzo ważne jest, aby właściwie wykorzystać kompetencje opiekunów, bo dzięki temu pielęgniarki, zwłaszcza te, które posiadają tytuł magistra i specjalizację, mogą robić rzeczy, na które pozwalają im studia. Kończymy je przecież nie tylko po to, żeby mieć papier. Jeżeli inwestujemy w swoje wykształcenie, to po to, żeby mieć z tego jakąś korzyść”.
Nie da się dzisiaj zbudować systemu bez udziału obu zawodów medycznych. Ja to wiem, bo prowadzę grupę opiekunów ze szkół, z którymi Lux Med podpisał umowę. Oni mają u nas praktyki razem z pielęgniarkami i również pobierają krew.
W trakcie konferencji „Zaawansowana praktyka pielęgniarek i położnych wartością dla pacjenta, systemu i płatnika”, która odbyła się w maju br. w Gdańsku, powiedziała Pani, że pielęgniarki i opiekunowie medyczni mają inne wykształcenie, wiedzę i kompetencje. Skoro opiekunowie są asystentami pielęgniarek, to zapytamy, w czym konkretnie mogą was odciążyć, poza wspomnianym już przez Panią pobieraniem krwi?
Kiedy pacjent przychodzi do szpitala, opiekun jest pierwszą osobą, która go wprowadza do oddziału, pokazuje mu salę, łóżko, mówi, gdzie jest toaleta, dyżurka, pokój zabiegowy, czyli bierze na siebie wszystkie rzeczy organizacyjne. To opiekun również tłumaczy pacjentowi, jakie zasady panują w oddziale. Gdyby okazało się na przykład, że jest to pacjent leżący, to opiekun podczas tej pierwszej wizyty decyduje również o tym, czy pacjentowi trzeba założyć na łóżko materac przeciwodleżynowy. Opiekun jest też pierwszą osobą, która robi ogląd pacjenta. Sprawdza, czy ma odleżyny, jeśli pacjent jest osobą leżącą, czy jest cewnikowany. Z takimi informacjami idzie do pielęgniarki prowadzącej i zdaje jej sprawozdanie.
Jako druga do pacjenta idzie pielęgniarka, która dużo już o nim wie. Weryfikuje dokumentację medyczną, jeżeli pacjent ma ją ze sobą, i to ona zleca badania, które trzeba u niego wykonać. Kiedy przychodzi lekarz, ma już do dyspozycji wszystkie wyniki i praktycznie wszystko o tym pacjencie nowo przyjętym wie. Pielęgniarka naprawdę nie zajmuje się już u nas pielęgnacją. Oczywiście co jakiś czas weryfikuje, czy na przykład pacjent ma odleżyny, jakie są to odleżyny i ordynuje leczenie, bo opiekun nie ma takich uprawnień, ale nie karmi pacjenta. Krew z palca pobiera opiekun, leki też podaje opiekun. Mamy krótsze hospitalizacje i nie mamy powikłań, bo pielęgniarki w głównej mierze koncentrują się dzisiaj na edukacji pacjenta i rodziny, na dobrym przygotowaniu pacjenta do wypisu, na tym, aby zapewnić mu kontakt z nami w momencie, kiedy wychodzi ze szpitala. Często są to pacjenci hematoonkologiczni, którzy mają masę powikłań zwłaszcza po chemii. Mogą zadzwonić do pielęgniarki, która jest do ich dyspozycji i udziela im porady. Im lepiej pacjenci są przygotowani do wypisu i samodzielnego funkcjonowania w domu, tym rzadziej wracają do szpitala.
Skąd wobec tego taki opór ze strony wielu pielęgniarek przed opiekunami medycznymi? Może pielęgniarki boją się nowych wyzwań i tego, że podstawowe czynności, które przez wiele lat wykonywały, mogą zostać im odebrane przez opiekunów medycznych. Jaka jest Pani opinia na ten temat?
Nie mam pojęcia, z czego to wynika. Może dzieje się tak dlatego, że my nigdy nie wprowadziliśmy zawodu opiekuna z należytą starannością, że nie przedstawiliśmy go jako wsparcie, ale bardziej jako totalnie niezależny zawód, podczas gdy on w swoich działaniach zawsze będzie osobą najbliżej współpracującą z pielęgniarką. Opiekun jest osobą, która ma nam pomagać w realizacji planu opieki, a nie zawłaszcza naszych kompetencji. Myślę, że ten opór, o którym pani wspomniała, wynika trochę z niewiedzy. Opiekunowie to są naprawdę fajni ludzie, z którymi da się poukładać współpracę tak, aby żadna ze stron nie czuła się niekomfortowo. Oczywiście to wymaga edukacji.
W ramach Konfederacji Lewiatan działa związek Pracodawcy dla Zdrowia, który podjął się określenia kompetencji dla różnych zawodów medycznych. Już po pierwszym spotkaniu zespołu, który się tym zajmuje, okazało się, że my, przedstawiciele zawodów medycznych, niewiele o sobie wiemy. Pielęgniarka nie wie, co robi i jakie ma kompetencje diagnosta laboratoryjny, diagnosta nie wie, co robi pielęgniarka, a technik elektroradiolog nie ma pojęcia o innych obszarach. Jak my możemy budować efektywny i bardzo korzystny dla pacjenta system, skoro wzajemnie się nie znamy. Kłócimy się, że zabrano nam to czy tamto, ale nie wiemy, czym zajmują się poszczególne zawody medyczne. Nic o sobie nie wiemy. W tym zespole są też opiekunowie, ratownicy, dołączają lekarze. My tak naprawdę dopiero poznajemy swoje zawody, po to, żeby zobaczyć, co jest w nich specyficznego i nie tworzyć 25 zawodów o tych samych uprawnieniach, ale wykorzystać kompetencje każdego z zawodów i się wzajemnie uzupełniać.
„Wiemy, że nie zalejemy nagle naszego systemu tysiącami absolwentów, bo ich nie ma. Musimy przesuwać zadania pomiędzy już istniejącymi zawodami medycznymi, żeby ten system się utrzymał i pacjent miał właściwą opiekę”.